Ustawa o ochronie wolności słowa w mediach społecznościowych
Stanowisko Internet Society Poland Chapter
z dnia 20 października 2021 r.
w konsultacjach dotyczących
projektu ustawy o ustawy o ochronie wolności słowa w internetowych serwisach
społecznościowych
Pan Zbigniew Ziobro
Minister Sprawiedliwości
Szanowny Panie Ministrze,
W odpowiedzi na opublikowany projekt ustawy ustawy o ochronie wolności słowa w
internetowych serwisach społecznościowych (UD293) pragnę w imieniu Stowarzyszenia
Internet Society Poland Chapter zgłosić następujące uwagi:
- Definicja serwisu społecznościowego budzi szereg wątpliwości. Jest z jednej strony dość
szeroka – mogą zostać objęte jej zakresem choćby popularne media internetowe, które mają
sekcję komentarzy czy nawet usługa email – a z drugiej strony przy jej literalnym traktowaniu
nic nie jest serwisem społecznościowym, bo poza hostingiem www/ftp żaden serwis nie
pozwala na publikację całkowicie „dowolnych treści”. Serwisy społecznościowe w szczególności
ograniczają rodzaj i format treści, które można w nich zamieścić. - Wymóg powołania polskiego przedstawiciela przez każdy serwis społecznościowy na świecie
jest co najmniej problematyczny. Wbrew deklarowanym zamiarom projektodawców może to
skutkować ograniczeniem dostępności w Polsce niezależnych mediów społecznościowych.
Szczególnie może dotyczyć to usług społecznościowych non-profit, opartych na rozproszonym
modelu federacyjnym. Naszym zdaniem przepisy, które ograniczają transgraniczny dostęp do
zasobów światowej sieci należy z zasady uznać za szkodliwe. Pod tym kątem projekt wydaje się
naruszać zasadę państwa pochodzenia, stanowiącą dotąd fundament świadczenia usług drogą
elektroniczną w UE. - Najpoważniejsze zastrzeżenia budzą przepisy określające skład i kompetencji Rady Wolności
Słowa. Przewidziany w projekcie zaledwie pięcioosobowy skład Rady z pewnością nie będzie w
stanie w rozsądnym terminie rozpatrywać wszystkich składanych doń odwołań. Nałożenie na
„Radę Wolności Mediów” obowiązku wydawania wiążących decyzji w ciągu siedmiu dni jest
całkowicie nierealistyczne. Rodzi to obawy o paraliż instytucji z jednej strony, a o uznaniowość w załatwianiu spraw z drugiej. Obawy te są pogłębione przez sposób wyłaniania składu Rady –
przez Sejm zwykłą większością głosów. Siłą rzeczy o fundamentalnej w społeczeństwie
informacyjnym kwestii zakresu swobody wypowiedzi decydować będzie wobec tego ciało silnie
nacechowane politycznie. Jej decyzje będą także ostateczne, bez możliwości merytorycznej
rewizji tych decyzji przez ciało nadrzędne. - Projekt nakłada na objętych regulacją usługodawców wiele obowiązków. Niektóre z nich
wydają się nadmiarowe bądź niezrozumiałe. Wymienić tu można chociażby obowiązek
publikowania sprawozdania w języku polskim w Dzienniku Urzędowym UKE czy
obowiązkowego, 12-miesięcznego przechowywania danych dotyczących aktywności
użytkowników. - Przewidziane w projekcie terminy na podjęcie decyzji przez usługodawcę mogą mieć
negatywny wpływ na jakość tych decyzji i wywoływać tzw. efekt mrożący, w którym
usługodawca nadmiarowo usuwa treści danego rodzaju (a inne odwrotnie, pozostawia wbrew
zasadom) w obawie przed grożącymi wysokimi karami (do 50 mln PLN i to za pojedyncze
przewinienie). Podobnie uciążliwe wydają się przepisy dotyczące przedstawicieli usługodawców – zarówno w zakresie grożących im kar jak i ograniczenia ich prywatności. - Wiele przepisów projektów wydaje się ignorować już istniejące i funkcjonujące rozwiązania.
Przykładowo projekt wymaga, aby zgłoszenia do serwisu były potwierdzane w formie email,
gdy obecnie dokonuje się tego w ramach dedykowanego systemu. Niezrozumiały jest też
przewidziany w art. 21 nadzór Prezesa UKE nad wewnętrznym postępowaniem kontrolnym. - Większość przepisów przedmiotowego projektu pokrywa się z procedowanym obecnie na
forum UE projektem rozporządzenia Akt o usługach cyfrowych (Digital Services Act), co z
perspektywy ekonomiki procesu legislacyjnego stanowi istotny problem. Rozporządzenie to,
po przyjęciu, będzie stosowane wprost i bezpośrednio w Polsce, uchylając tym samym
ewentualne przepisy z nim kolidujące. Wydaje się niecelowe przyjmowanie w takiej sytuacji
regulacji krajowych skazanych jedynie na krótkotrwały żywot. Digital Services Act wydaje się,
mimo zbieżności w wielu punktach, zasadniczo pozbawiony wad obecnie konsultowanego
projektu ustawy, a jako akt o zasięgu europejskim ma szansę być środkiem regulacyjnym o
większej skuteczności.
Deklarowanym celem projektowanej ustawy jest w celu wzmocnienia roli wolności słowa w
poszukiwaniu prawdy, funkcjonowaniu demokratycznego państwa, poszanowaniu zasady
wolności wypowiedzi i godności człowieka. Mając na uwadze wymienione powyżej uwagi, jak
też pozostałe związane z nią wątpliwości uważamy, że przedstawiony projekt nie spełnia tak
sformułowanego celu i prace nad tym projektem powinny być zaniechane.
Z wyrazami szacunku,
Łukasz Jachowicz,
Internet Society Poland Chapter